Ogromne lotnisko w jeszcze dupnejszej metropoli. prawie 8 mln ludzi ( wg. lonely planet ) Lotnisko ma ponad 400 gatow. I zaczyna sie jazda. Spotykam sie z Adamem z travelbitu. Zalatwiamy wizy wzjadowe. Jako ze nie mamy biletu na wyjazd trza dac w lape 1000 bhats + 1000 bhats normalnie. To jest 2000/32.95= 60 USD Jak komus sie nie spieszy to mozna ich wzias na przeczekanie :) Oni musza dac te wize. Ale to juz dowiedzialem po fakcie.
Pozniej kolejka do sprawdzania paszportow. Tam poznaje Marka z jego kobieta. Doswiadczeni podroznicy. Szukamy swoich bagazy. Razem w 4 biezemy metered taxi na khao san road. Getto turystyczne :) ,ale milo tu. Zalatwiamy noclegi i o 18:00 spotykamy sie na wizje nocnego zycia BKK. Myslalem, ze cos juz w zyciu widzialem, ale bylem w bledzie. Pojechalismy do burdelu z pedalami. Tak zrobionych kolesi to nigdzie nie mozna zobaczyc. Mozna powiedziec ze to sa ONE. Bo z faceta to niktorym to juz NIC nie zostalo. Nie pamietam nazwy. Ale trzeba potyac o nana hotel. Pozniej o girlboy :) idzie sie po schodkach. Nie jedna laska marzylaby tak wygladac. Wszystko jest super , ogladamy, pijemy piwko 120/ szt Pozniej zabieraja nas na show z laskami juz prawdziwymi. Tam zostajemy oszukami, wciskaja nam rachunek na 8900 bh masakra, ale olewamy ich i wychodzimy. Adam placi im jednie 700. Idziemy dalej do nastepnego przybytku. Kings corner w dzielicy Patapong. Tu juz pelno ludzi, piwo za 100 i piekne laski. Na oko nie wiecej jak 18 lat , ale nie potrafie tego dokladniej okreslic. Jest 16 rurek i pelno tanczacych mlodziutkich pieknosci. Ja nie dziwie ze niektorzy poza BKK nie wyjezdzaja :) Zartowalem. Pelno bialych klientow. Panienka na 1h 800 bh full zestaw. Strach moim zdaniem wiekszy. Nie korzystam. Z opowiadan dowiaduje sie ze jeden polak mial ich przez jakis czas 90 i nic nie zlapal. Poza tym fajnie bylo popatrzec. Ciekawe doswiadczenie. Zamykamy do hotelu. Nocleg 250 za double.