Geoblog.pl    pawelsocha    Podróże    Tajlandia, Laos, Kambodża 2008    zabawa w turyste i codziennosc
Zwiń mapę
2008
24
sty

zabawa w turyste i codziennosc

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9028 km
 
Dzien znow zaczal sie leniwie. Pobudka o okolo 9:00. Ladowanie sprzetu, przegrywanie kart CF, czytanie o Kubie na klatce schodowej , na ktorej znajduje sie dupna prycza. Mozna sie wygodnie wylozyc, a z okna dociera poodbijane swiatlo z kamienic obok. Czytajac co chwila witam sie z goscmi podchodzacymi do lazienki w celu prannego orzezwienia.

Okolo 12:00 ruszamy w celu zaliczenia paru tzw. must-see. Na 1 rzut idzie Grand Palace. Chordy turystow roznych masci po ok 140 fotach zaczyna mi sie nudzic, w ciekawszych czesciach nie mozna robic zdjec :( , ale daje rady z biodra. Zaczynam obserwowac po co oni wlasciwie tu przychodza ( wiekszosc tajowie, chyba dlatego ze maja za free ). Znow przypomina mi sie wyzysk Indii, gdzie hindusi za 2-3 Rs a foreiners za 300 Rs. Modlacy, przychodzacych w jakims tam celu podziekowac lub prosic moze jakies moze 5-10% reszta zwykle gapiostwo. Widocznie wszystko im sie uklada :), co niekoniecznie musi byc nieprawda. Ludzie wydaja sie byc szczesliwi, prawie zawsze usmiechnieci. Na ile to szczere to jeszcze za wczesnie na ocene. Lezacego Budde nie bylo mi dane zobaczyc bo tylko tajowie i to w czarnych strojach byli wpuszczani, ale za bilet mnie skasowano. Pozniej Wat Arun, w sumie swiatyna jak swiatynia , tyle tylko ze mozna bylo sie wyspinac po stromych schodach na gore i zobaczyc panorame BKK. Smog nad miastem byl na tyle widoczny ze fotki sobie odpuscilem. Poza tym juz sie kurwa nie dam wjebac w szklo ze swiatlem 4 bo to jest masakra. Koniec w tym temacie. Mezny chinczyk. Wspieli sie z zonka i malutkim dzieckiem ( moze 2-3 latka ) On zaczyna schodzic z trudnosciami tylem, bo widac przodem sie boi, a kochany mezus wciska jej dziecko zeby je zabrala. Kobieta prawie ze lzami w oczach zaczyna powoli schodzic w dol. Co za poperstwo.

Znacznie ciekawiej bylo w parku obok ww swiatyni. Park w ksztalcie jajka z sciezka do biegania, na ktorych biegacze z chodziarzami dbaja o kondycje, miejscem gry w badmintona ( kurde ostatni raz w to gralem jak mialem chyba 15 lat, dlatego nie podjalem wyzwania ) , 4 stolami do tenisa stolowego , pieknymi trawinikami na ktorych rzadzily panie cwiczac joge. W oczy rzucilo mi sie to ze joga glownie byla w wykonianiu starszych pan i babc. Pani instruktor miala mikrofon i male kolumny i instruowala kursantow co i jak. Powolne ruchy wdech i wydech. Zdolnosc wygninania niektorych pan conajmniej impomujace :) Przechodze dalej strone srodka , tam juz wyczesane mosteczki , oczka wodne i piekne egzotyczne kwiaty. Umieja czlowieka wprowadzic w dobry humor. Na drugim koncu szybsze ruszanko czyli aerobik dla mas. Wysportowany przystojniaczek zasposnorowany przez miasto na podescie tanczy w rytm roznych hiciorow, od Britney "You did it again" do calkiem odjechanych w wersji taj. Nie znaju. Ciekawostka jest to ze jak graja hymn ( chyba kolo 18:00 ) to wszyscy zamieraja w bezruchu na stojaco. Spowodowane moim zdaniem zaloba po zonie krola :( poniewaz wiekszosc plotow w centrum jest ozdobiona w czarno-biale wstegi.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
pawelsocha
Paweł Socha
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 49 wpisów49 8 komentarzy8 157 zdjęć157 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.10.2008 - 18.11.2008
 
 
23.08.2000 - 29.08.2000
 
 
06.11.2004 - 03.01.2005