Varanasi, tu dotarlem po 45 godzinach w pociagu z Varkali. Bylo super. Jeszcze bym polezal:) Myslalem, ze to bedzie masakra. Jedzonko na straganach super. Samosa sa pycha.
Co do Varansi to jeszcze cos skrobne pozniej. Narazie korzystajac z okazji chcialbym zyczyc wszystkim Wesolych i Spokojnych, zeby za bardzo nie zaszalec u Ewy i zeby kac nie meczyl. Korzystnych prezentow i spelnienia marzen w 2005.
varanasi zaczyna mnie wqrwiac na maxa. kazdy ,czytaj KAZDY chce mnie wychujac na kasie. Dzis sie juz miarka przebrala. Chcialem pojechac riksza na lunch i pokazuje mu na mapie i gdzie to jest i ja to sie nazywa on: oki
ja: ile
on: 40
ja: 20
on: 30
ja: to ide gdzie indziej
on: oki to 20
jedziemy pare kilosow.Po czym kolo sie zatrzymuje i mowi ze to jest tam ,ale tam nie moze wjechac bo za wasko. To mu gadam ze mnie klamie w zywe oczy i ze mu nie zaplace. on ze chce oszukac biednych ludzi. To ja mu na to ze on chce kazdego bialego wychujac bo jest bialy i na bank ma kase. Ze jak jest taki pewny ze to jest blisko to niech zostawi riksze i pojdzie ze mna , a on ze nie ma takiej mozliwosci. To juz na bank wiedzialem ze mnie ciula. Poza tym srac mi sie chcialo na maxa. I mowie mu tez ze tak sie to prowadzilo nie bedzie, jak ma problem moge zawolac policje. Oki idz. To poszedlem. Teraz tu drugi raz w kafejce, chce podlaczyc moj dysk zeby fotki wrzucic. a kolo ze za to extra 20 , to tez mu powiedzialem ze jest gupi i niech spada. Nigdzie w indiach tego nie bylo wczesniej. Zadza pieniadza , Ewa to maly pionek. I tak od paru dni kazdy. Zygac sie chce.
Postaram sie poszukac innej kafejki.